Radbox pokazał jak grać z wycofanym bramkarzem

Po kapitalnym meczu Radbox/Ewamar/Kręgielnia choć przegrywał 4:6 odwrócił losy meczu i pokonał Świeckie Orły 7:6. Zamykający tabelę Raf-Mix i Encanto podzielili się punktami po remisie 5:5, a Proflex zwyciężył 5:2 grudziądzką Olimpię.

Raf-Mix i Partnerzy – Encanto Salon Wnętrz/Karczma Gęsia Szyja 5:5 (2:1)

Bramki:

Raf-Mix: Wanat 2, Sieradzki , Kończalski 1, Hapka 1

Encanto: Elwartowski 2, Kawka 2, Paprocki 1,

Żółta kartka: Elwartowski (Encanto)

Szał kart:

Encanto: Elwartowski, Kawka, Mazerski

Raf-Mix: Hapka, Wanat, Sieradzki

MVP: Bartosz Elwartowski (Encanto)

 

Mało kto mógłby się spodziewać, że taką parę będą stanowić drużyny zamykające tabelę, które przed tym meczem nie miały na koncie punktu. Obie zagrały bardzo dobre spotkanie, które do końca oglądało się ze sporym zaciekawieniem. Znacznie lepiej w mecz wszedł Raf-Mix, który objął prowadzenie po golu Wanata. Po kilku minutach ładnym strzałem z rzutu wolnego popisał się jednak Kawka, doprowadzając do remisu. Jeszcze przed przerwą  Raf-Mix ponownie wyszedł na prowadzenie po golu Sieradzkiego. Na początku drugiej połowy piękną akcją popisał się Jakub Hapka, który ograł dwóch obrońców i trafił na 3:1. Wydawało się, że Raf-Mix ma już ten mecz pod kontrolą, zwłaszcza, że świetnie do tej pory bronił Kmiecik, który w pierwszej połowie zatrzymał strzały i dobitki Elwartowskiego i Kawki. Tymczasem między piątą, a dziesiątą minutą, Raf-Mix dał sobie strzelić 3 gole z rzędu i ze stanu 3:1, zrobiło się nagle 4:3 dla Encanto! Do siatki trafiali Kawka i dwukrotnie Elwartowski, a więc dawni zawodnicy Raf-Mix’a. Bardzo szybko na te gole świetnym strzałem po wycofaniu z rzutu rożnego odpowiedział Marcin Wanat i zrobił się remis 4:4. W 11’ minucie świetną akcją popisał się Daniel Paprocki i Encanto prowadziło 5:4. Do remisu po nieco ponad minucie doprowadził Kończalski. W końcówce bliżsi zdobycia gola byli gracze Raf-Mix’u, ale wynik nie uległ już zmianie i drużyny podzieliły się punktami, przez co nadal będą zamykać extraligową tabelę.

 

Świeckie Orły – Radbox/Ewamar/Kręgielnia 6:7 (4:1)

Bramki:

Orły: J. Ratkowski 4, Jarantowicz 1, Kotala 1(z karnego)

Radbox: Reise 2, Janus 2, Katerla 1, Zagórski 1, Mądrzejewski 1

Żółte kartki: Mik, Makowski, Mądrzejewski (Radbox), Góra, Jarantowicz, Siuda, Kotala (Świeckie Orły)

Szał kart:

Świeckie Orły: J.Ratkowski , Góra, Jarantowicz

Radbox: Janus, Mądrzejewski, Reise

MVP: Marcin Janus (Radbox/Ewamar/Kręgielnia)

 

To był z pewnością najlepszy mecz jak dotąd w tym sezonie. Pierwsza połowa miała dość dziwny przebieg. Zdecydowanie więcej akcji i strzałów oddawali gracze Radboxa, ale po siedmiu minutach i rewelacyjnych kontrach Orłów, przegrywali już 0:3! Orzełki były piekielnie groźne w kontratakach, a gole zdobywali Jarantowicz i dwukrotnie Ratkowski. Gracze Radboxa byli wyraźnie w szoku, ale nadal starali się konstruować akcje, choć świetnie bronił Wietrzykowski, któremu również sprzyjało szczęście. W końcu, dopiero w 10’ minucie pierwszą bramkę dla Radboxa zdobył Marcin Janus. Gdy wydawało się, że Radbox zacznie odrabiać straty, bo niemal zamknął Orły w ich polu karnym, to ekipa Roberta Góry przetrzymała napór i ponownie wyprowadziła piekielną kontrę po której gola na 4:1 zdobył Jakub Ratkowski. Na początku drugiej połowy Radbox miał drobny przestój, ale Marcin Janus w 7’ minucie zdołał strzelić na 2:4. W 11’ minucie gola kontaktowego zdobył Paweł Mądrzejewski i zrobiło się bardzo nerwowo. Sędziowie pokazali aż 7 żółtych kartek. Gdy ponownie Radbox bliski był zdobycia gola, dającego remis, Orły wytrzymały presję i znów odskoczyły na dwa gole różnicy po trafieniu Ratkowskiego. Po chwili obie drużyny zdobyły po jednej bramce i na tablicy widniał wynik 6:4 dla Świeckich Orłów na niespełna trzy minuty przed końcem meczu. Można było pomyśleć, że tego Radbox już nie odrobi. Tymczasem sztab szkoleniowy poprosił o czas i postanowił zaryzykować grę z wycofanym bramkarzem w postaci Mądrzejewskiego. Jak się potem okazało, było to kapitalne posunięcie, a Radbox pokazał jak powinno się grać z wycofanym bramkarzem, robiąc to chyba najlepiej w całej historii ligi. Gdy Mądrzejewski wziął się za rozegranie, pełniąc rolę wycofanego bramkarza, piłka dwukrotnie trafiła pod nogi Adama Reise, a ten dwukrotnie zachował zimną krew i doprowadził do remisu 6:6! Radbox widząc, że dobrze układa się gra w takim wariancie, postanowił ryzykować do końca i grać o pełną pulę. Opłaciło się to, ponieważ Daniel Katerla po koronkowej akcji na minutę i sześć sekund przed końcem zdobył zwycięską bramkę dla Radboxa. Gracze Świeckich Orłów stanęli jak wryci i byli bezradni przy świetne ułożonej grze na hokejowy zamek w wykonaniu Radboxa. Tym samym Radbox ze stanu 4:6 wygrał mecz, zdobywając 3 gole w niespełna dwie minuty grając z wycofanym bramkarzem. Sztab szkoleniowy spisał się więc rewelacyjnie, ale cichymi bohaterami meczu okazali się Mądrzejewski i Reise, którzy w decydujących momentach zachowali zimną krew.

 

Proflex/Agnes/Agrokompleks/Roplast – Olimpia/MG Eco Invest 5:2 (3:1)

Bramki:

Proflex: Stankiewicz 2, Papierowski 2, Rogóż 1

Olimpia: Majka 2

Żółte kartki: Podolski (Proflex), P. Górski (Olimpia)

Szał kart:

Proflex: Stankiewicz, Papierowski, Rogóż

Olimpia: Majka, P. Górski, Bollin

MVP: Patryk Stankiewicz (Proflex)

 

Do składu Olimpii wrócili Majka, Chodyna i Chojnowski, co od razu wpłynęło na jakość gry, choć trzeba przyznać, że Proflex miał przez większość meczu to spotkanie pod kontrolą. Na bramki przyszło jednak trochę poczekać, bo gola na 1:0 Rogóż zdobył dopiero w 9’ minucie, a dwie minuty później na 2:0 podwyższył Papierowski. Olimpia odpowiedziała golem Majki, ale jeszcze przed przerwą na 3:1 podwyższył po indywidualnej akcji Stankiewicz. Już w 2’ minucie drugiej połowy gola kontaktowego dla Olimpii zdobył Michał Majka i taki wynik utrzymywał się aż do 11’ minuty, dając cały czas nadzieję Olimpii na korzystny wynik. Kolegów z byłej drużyny pogrążył jednak Patryk Stankiewicz, strzelając bramkę na 4:2. Olimpia szybko wycofała bramkarza, ale po kilku sekundach Chodyna, grający jako wycofany golkiper stracił piłkę i do pustej bramki na 5:2 trafił Piotr Papierowski. To praktycznie rozstrzygnęło mecz. W końcówce Olimpia walczyła jeszcze z wycofanym bramkarzem o podbudowanie dorobku bramkowego, ale nie zdołała już pokonać golkipera Proflexu, choć kilka sytuacji grudziądzanie jeszcze sobie stworzyli.