“Starzy” pokonali “młodych” – czyli Gresta lepsza od Panter. Radbox przegrał drugi mecz z rzędu, tym razem z GMD Plus, które zasiadło w fotelu lidera.
Pantery/Gresta/Espack/Sadowska – Gresta/Espack/Sadowska 1:5 (0:3)
Bramki:
Pantery – Tarkowski 1
Gresta – Kaczkowski 2, Bocian 1, Ernest 1, Słaby 1
MVP – Kaczkowski (Gresta/Espack/Sadowska)
Karty:
Pantery – Drażdżewski (złota), Tarkowski (srebrna), Frankiewicz (brązowa)
Gresta – Kaczkowski (złota), Słaby (srebrna), Ernest (brązowa)
Mecz dwóch zaprzyjaźnionych ekip od początku przebiegał pod dyktando starszej gwardii. Kaczkowski i spółka chcieli możliwie jak najmniejszym nakładem sił spróbować wygrać ten mecz. Po bramkach Bociana, Ernesta i Słabego pewnie prowadzili do przerwy 3:0. Wynik mógł być bardziej okazały, ale doskonale między słupkami prezentował się Drażdżewski. W drugiej części przewaga Gresty cały czas była bardzo widoczna. W samej końcówce “zerko” Semrauowi zabrał strzałem z dystansu Tarkowski, ale było to wszystko, na co mogły pozwolić sobie Pantery.
Radbox/Ewamar/Kręgielnia/Mini leasing – GMD Plus/Ecopol/Aut-Mor 2:4 (0:2)
Bramki:
Radbox – Piskorski 1, Janus 1
GMD Plus – Piotrowski Jakub 3, Urbański 1
MVP – Piotrowski Jakub (GMD Plus/Ecopol/Aut-Mor)
Karty:
Radbox – Piskorski (złota), Mądrzejewski (srebrna), Prejs (brązowa)
GMD – Piotrowski Jakub (złota), Urbański (srebrna), Piotrowski Bartosz (brązowa)
W GMD ponownie zagrał Jakub Piotrowski i jak się okazało, była to najważniejsza persona tego spotkania. Przez dłuższy czas pierwszej połowy utrzymywał się wynik bezbramkowy, jednak okazji z obu stron nie brakowało. Doskonale radzili sobie przede wszystkim bramkarze – Fabiszewski i Piotrowski. Wynik plasowanym strzałem otworzył Piotrowski, by po kilku minutach ustalić wynik do przerwy na 0:2. Radbox próbował, atakował jak się da, ale dzisiaj swój dzień miał Piotrowski w bramce. Kiedy Piskorski strzelił bramkę dającą kontakt mistrzowi, cała ich ławka uwierzyła, że jeszcze nic straconego. Hattrick Piotrowski skompletował po chwili, wymuszając w Radboxie grę w przewadze. Skończyło się to dal nich co najmniej kiepsko, bo z własnej połowy gola strzelił Urbański, stawiając kropkę nad i. W końcówce gola strzelił jeszcze Janus, ale to GMD schodziło z parkietu bardziej zadowolone.